Wyszukiwarka



Strona główna » Wokół Rekordu

Krótka piłka w Chorwacji

Rozmowa z piłkarzem Rekordu, reprezentantem Czech Janem "Honzą" Janovskim.

- Z zakończonych podczas minionego weekendu chorwackich Mistrzostw Europy w futsalu reprezentacja Czech wróciła bardzo szybko. Dlaczego tak się stało?

- Chorwacja i - przede wszystkim - Rumunia były od nas lepsze sportowo, pod każdym względem - technicznym, taktycznym, fizycznym. Grało nam się bardzo ciężko.

- Na poprzednich mistrzostwach Europy zajęliście jednak trzecie miejsce. Pojechaliście do Chorwacji bronić brązowych medali. Co sprawiło, że tym razem nie zdobyliście żadnego punktu? Skąd wziął się taki regres umiejętności?

- Mieliśmy bardzo trudnych rywali. W Rumunii trenuje od pięciu lat hiszpański trener. Było widać, że dzięki niemu Rumuni zrobili ogromne postępy. Z gospodarzem, Chorwacją, także było bardzo ciężko grać. Zostaliśmy bez punktów...

- Jakie drużyny zrobiły na Panu największe wrażenie na tych mistrzostwach?

- Największe wrażenie zrobili - oprócz Hiszpanów, którzy od wielu lat znakomicie grają, właśnie wspomniani już Rumuni i Rosjanie - naszpikowani naturalizowanymi Brazylijczykami. Rosjanie wytrzymali trudy turnieju i około minuty brakowało im w finale z Hiszpanią, aby wygrali całe mistrzostwa.

- Czy zaobserwował Pan jakieś nowe tendencje rozwojowe w europejskim futsalu? Na co najbardziej kładą dziś nacisk trenerzy - na technikę, taktykę, przygotowanie fizyczne?

- Wydaje mi się, że na taktykę, głównie na grę obronną. Wychodzą z założenia, że zawsze coś się strzeli, a trzeba bardzo uważnie grać w defensywie. Prawie wszyscy preferują teraz bardzo agresywny pressing na całym boisku. Nie można dać rywalowi czasu na myślenie, na przeprowadzenie składnych akcji. Na mistrzostwach nikt nie cofnął się do obrony we własnej strefie, oprócz Turcji, która była po raz pierwszy na tej imprezie. Wszyscy grali bardzo agresywnie na każdym fragmencie pola gry.

- Jak na tym tle widzi Pan reprezentację Polski?

- Zarówno Czesi, jak i Polacy, walczyli ostatnio w meczach mistrzowskich z Rumunami, którzy są w tej chwili poza zasięgiem obu drużyn. Żeby jednak zbudować dobry i perspektywiczny zespół, przynajmniej taki jak rumuński, potrzeba sporo czasu. Tymczasem trudno czeskiemu trenerowi Vlastimilowi Bartoškowi prowadzić reprezentację Polski, skoro co drugi powołany do niej zawodnik przeprasza, że właśnie musi pracować lub że ma kontuzję...

Rozmawiał Jan Picheta

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby Twój komentarz pojawił się od razu,
w przeciwnym wypadku będzie wymagał moderacji

Kod antysapmowy
Odśwież