Pięć kroków do medalu

poniedziałek, 12 marca 2012 12:58

Drukuj

Tyle stopni musieli pokonać 16-latkowie Rekordu, aby sięgnąć po brąz Młodzieżowych MP w futsalu, rozgrywanych w Unisławiu.

 

„Na gorąco”, dzień po zakończeniu turnieju, o pokonywanych kolejno szczeblach mówi Witold Zając, szkoleniowiec młodych bielszczan.

5:0 z AF Hesed Tarnów: - Wiadomo jak ważny w turniejach jest mecz otwarcia. Obok ćwierćfinału, to chyba najistotniejsze spotkanie w całych zawodach. Przy ewentualnej wygranej gra się o wiele łatwiej, uchodzi początkowa presja. Niech nikogo nie myli wynik 5:0. Przebieg meczu długo nie wskazywał na takie jego zakończenie. Z każdym zdobywanym golem chłopcy grali jednak coraz lepiej.

5:0 z Hurtapem Łęczyca: - Nie ukrywam, że miałem spore obawy przed tym meczem. Nie były one związane z aspektem sportowym, a perturbacjami z dokumentacją rywali. Nie do końca była pewna godzina rozpoczęcia konfrontacji i było z tym sporo zamieszania. Nie udało się uchronić chłopaków przed tą wiedzą i stąd przedmeczowe obawy. Na szczęście na boisku drużyna zagrała uważnie w tyłach i skutecznie w kontrataku. Po pierwszej, zakończonej golem kontrze graliśmy już w pełni w naszym stylu.

1:0 w ćwierćfinale ze Sprinterem Kłaj: - Wcześniej z Kubą Budzichem (II trener – przyp. red.) analizowaliśmy grę przeciwników. Sprinter był zespołem opartym na graczach z „dużego boiska i stąd fizyczna przewaga rywali. Niemniej byliśmy w miarę spokojni o przebieg meczu. Jedyny gol padł po dobrze rozegranym przez nas stałym fragmencie i trafieniu Szymka Szymańskiego. To pozwoliło nam na kontrolowanie boiskowych wydarzeń. No może poza końcówką spotkania. Przez ostatnie pół minuty meczu w dużych opałach był nasz bramkarz –Krystian Kukla. Obronił kilka trudnych piłek.

2:2 i 4:5 po rzutach karnych w półfinale z Unisław Team: - U gospodarzy także dominowali w składzie futboliści. Dlatego i w ich przypadku wiedzieliśmy czego się spodziewać. Mimo tej wiedzy i dobrze układającego się wyniku – nie wyszło! Prowadziliśmy już 2:0, graliśmy cierpliwie, ale na trzy minuty przed końcową syreną chłopcy chyba za bardzo uwierzyli w awans do finału. Tylko na karb rozkojarzenia mogę złożyć utratę dwóch trochę przypadkowych goli w krótkim odstępie czasu. Dla naszego zespołu był to mały szok, gdyż wcześniej wygrywaliśmy kolejne spotkania bez straty nawet jednej bramki. Nie chcieliśmy dopuścić do konkursu rzutów karnych, a tymczasem to one zadecydowały o dalszym awansie. W tej loterii nie wykorzystaliśmy dwóch.

5:2 z Hurtapem Łęczyca w meczu o trzecie miejsce: - I znów przyszło zmagać się z Hurtapem. Tym razem spotkanie nie układało się już tak pomyślnie, jak eliminacyjna potyczka. Widzieliśmy z Kubą Budzichem, że po przegranej w półfinale chłopcy są podłamani. W końcu „jedną nogą” byli już w finale. Dlatego do meczu przystąpiliśmy bez żadnej, wielkiej odprawy i szczególnych założeń taktycznych. Liczyła się tylko mobilizacja. Udało się! Powolutku zdobywaliśmy przewagę, którą wskutek dekoncentracji natychmiast traciliśmy. Na nasze trafienia rywale od razu odpowiadali golem, aż do stanu 3:2. Wówczas Hurtap wycofał bramkarza, ale my już wyciągnęliśmy wnioski z meczu półfinałowego.

Ogólna ocena turnieju: - Uniknę indywidualnych cenzurek, ale nie da się nie podkreślić tytułu „króla strzelców” Szymka Szymańskiego. Na jego sukces zapracowała jednak cała drużyna. Na co dzień nie mam okazji pracować z tymi chłopakami, ale na podstawie ponad dwumiesięcznych treningów w hali oraz samego turnieju finałowego mogę powiedzieć, że trener Piotr Kuś ma bardzo fajną ekipę! Tworzą kolektyw, pomagają sobie i wzajemnie uzupełniają się. Końcowy wynik jest efektem pracy ich wszystkich. Byli tacy, którzy zagrali w tych mistrzostwach niewiele, albo nawet w ogóle. Nie miało to jednak żadnego wpływu na wynik końcowy. Brązowy medal jest naszym niekwestionowanym sukcesem, ale mały niedosyt jednak pozostał.

TP