Wyszukiwarka



Strona główna » Wywiady

Tylko Rekord

Rozmowa z trenerem młodzieżowej reprezentacji Osnabrűck Markiem Wanikiem.

- Jak doszło do tego, że od kilku już lat jeździ Pan z grupą niemieckiej młodzieży na ferie do ośrodka Rekordu? Czy to z miłości do Beskidów?

-  To był wspólny pomysł prezesa Zagłębia Sosnowiec Leszka Baczyńskiego i mój. Już wcześniej bowiem przyjeżdżałem do niego z młodzieżową reprezentacją Osnabrucku. Zawsze bywaliśmy w Polsce latem. Ponieważ jednak sporty zimowe są dobrym uzupełnieniem sprawności fizycznej dzieci i młodzieży, postanowiliśmy przyjeżdżać również zimą. Leszek znał bardzo dobrze warunki, jakimi dysponuje Rekord, więc pomógł mi w wyborze tego właśnie ośrodka. Pierwszy wyjazd do Bielska-Białej był trochę eksperymentalny. Chcieliśmy dowiedzieć się, jak wszystko to się ułoży. Jak przyjmie zgrupowanie zimowe młodzież, w zupełnie innych, niecodziennych warunkach. Wszystko ułożyło się bardzo dobrze i - jak obliczyliśmy - jesteśmy w Rekordzie już po raz szósty. Ponieważ z roku na rok ośrodek coraz bardziej podwyższa swój standard i panują w nim coraz lepsze warunki, chcielibyśmy tu zawsze przyjeżdżać. Myślę, że swoje znaczenie będzie mieć także budowana w Rekordzie szkoła. Zrodzą się nowe możliwości współpracy.

- Jak zmieniał się ośrodek Rekordu przez te lata?

- Za pierwszym czy drugim razem już było dobrze, ale z biegiem lat zaplecze ośrodka zmieniało się jeszcze na korzyść. Powstały nowe boiska i hotel nabrał nowych jakości. Wszystkie pokoje są już bardzo komfortowe. Najważniejsza jednak nie tylko dla dzieci, ale wszystkich drużyn sportowych, jest doskonała kuchnia. Mamy także okazję do korzystania z bardzo dobrej hali sportowej i - dzięki m.in. Leszkowi - do udziału w turniejach z dobrymi rywalami. W sumie wydaje mi się, że jest niemożliwe znaleźć lepszy ośrodek w pobliżu.

- Jak ocenia Pan postępy sportowe drużyn Rekordu w ciągu ostatnich lat?

- Nie mam zbyt wielu możliwości, żeby przyjrzeć się temu, gdyż oglądam zazwyczaj jedynie fragmenty treningów drużyn piłkarskich lub futsalowych. Prowadzę jednak od prawie dwóch lat - w ramach współpracy związków piłki nożnej w Polsce i Niemczech - szkolenia dla polskich trenerów drużyn młodzieżowych i dziecięcych i myślę, że powinni sporo rzeczy zmienić. W Niemczech jest zupełnie inna niż w Polsce filozofia nauczania piłki nożnej dzieci w wieku od sześciu do dziesięciu lat. Metodycznie treningi są inaczej poukładane. Sześciolatki ćwiczą inaczej niż dziesięciolatki, a te inaczej niż czternastolatki... Najważniejszym elementem treningów w Niemczech jest wszechstronność. W Polsce - moim zdaniem - następuje zbyt wczesna specjalizacja treningu piłkarskiego. To może być na dłuższą metę kardynalnym błędem. Jeśli bowiem weźmiemy osiągnięcia reprezentacji młodzieżowych Niemiec i Polski w ostatnich latach, to widać różnicę. Niemcy są lepiej przygotowani.

- Można zatem do Pana przyjechać na szkolenie?

- Zapraszam serdecznie. Trzeba jednak najpierw wejść na stronę internetową PZPN i od Piotra Marandy lub Tomasza Zabielskiego dowiedzieć się, kiedy i na jakiej zasadzie można wziąć udział w kursach. Są bardzo ciekawe. Zawsze mamy 32 uczestników. Uczestniczy w nich wielu byłych zawodników ekstraklasy a nawet reprezentacji Polski. Przyjeżdżają chętnie, aby się dowiedzieć, dlaczego na Zachodzie jest „trochę” lepiej niż u nas - jeżeli chodzi o szkolenie. Kurs przez pierwszy tydzień prowadzimy w różnych ośrodkach w Polsce (w Opalenicy, Grodzisku Wlkp., Dzierżoniowie lub Jarocinie), a w ciągu drugiego tygodnia mamy zajęcia na obiektach w Barsinghausen w Niemczech, gdzie przebywała reprezentacja Polski podczas mistrzostw świata w 2006 r. Są tam idealne warunki - zarówno do ćwiczeń teoretycznych, jak i praktycznych. Każdy trener - posiadacz licencji UEFA B lub instruktor piłki nożnej może się do kursu zakwalifikować. Po jego zdaniu można ubiegać się o następne kwalifikacje do zdobycia licencji A.

Rozmawiał Jan Picheta

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby Twój komentarz pojawił się od razu,
w przeciwnym wypadku będzie wymagał moderacji

Kod antysapmowy
Odśwież