poniedziałek, 03 października 2011 12:34
Przyczyn porażki „rekordzistów” w Pszczynie szukamy z kapitanem bielskiego zespołu – Bartoszem Woźniakiem.- Stan murawy nie jest dla nas żadnym usprawiedliwieniem. Tak zwyczajnie po piłkarsku byliśmy w mojej opinii lepsi od gospodarzy. Daliśmy sobie jednak narzucić wygodniejszy dla gospodarzy styl gry. Bez względu na formację miejscowi ograniczali się jedynie do kopania piłki d przodu z pominięciem strefy środkowej. Nie mogliśmy na to znaleźć recepty. Do końca nie wierzyłem, że możemy tego meczu nie wygrać. Gola na 0:1 straciliśmy po nieporozumieniu bramkarza z obrońcą i zrodził się problem. W przerwie, w szatni, zadeklarowaliśmy że zaprezentujemy charakter. I przyznać trzeba, że akcje w naszym wykonaniu już jakoś wyglądały. Wyrównaliśmy po rzucie wolnym, ale niestety po zagraniu ręką w polu karnym i celnym uderzeniu z jedenastu metrów Iskra znów wyszła na prowadzenie. Nie ma się co rozwodzić nad ta sytuacją. Po stracie zagraliśmy va banque, co na się nie opłaciło. Inna rzecz, że przy bramkowej akcji na 1:3 Piotr Maroszek faulował Szymka Łacka, co umknęło uwadze arbitra. Trudno, głowy do góry, jeszcze nic nie jest stracone! Teraz tylko musimy wyciągnąć wnioski z tej porażki. Taka specyficzna jest nasza liga – tu nie zawsze wygrywa faworyt.
TP
« poprzednia | następna » |
---|
Komentarze