Wyszukiwarka



Strona główna » Wywiady

Trzech rywali na plecach...

Rozmowa z trenerem Sandecji Nowy Sącz Robertem Moskalem.

 

- Co sprawiło, że zechciał Pan przyjechać na zgrupowanie przed sezonem wiosennym z drużyną I ligi do ośrodka Rekordu? Czy tylko wieloletnia znajomość z dyrektorem sportowym Rekordu Tadeuszem Paluchem, z którym występował Pan w barwach Victorii Jaworzno?

- Nie tylko. Rekord „przejąłem w spadku” po poprzednim trenerze Sandecji - Mariuszu Kurasie, który przyjeżdżał tu ze swoimi podopiecznymi przez wiele lat, początkowo także z drużyną GKS Bełchatów. Osobiście nie znałem tego ośrodka. Przyjechałem jednak obejrzeć go i zatwierdziłem plany działaczy klubowych. Jedyną rzeczą, która wymagała uzupełnienia z naszej strony, była siłownia - zbyt skąpo wyposażona jak na warunki przygotowań do sezonu wiosennego.

- Przywiózł Pan własne odważniki i sztangi?

- Swój sprzęt mam także, gdyż każdy trener ma swoje ćwiczenia, ale przede wszystkim korzystamy z siłowni na terenie miasta. Poza tym jesteśmy bardzo zadowoleni z ośrodka. Fajne są pokoje. Obsługa jeszcze fajniejsza. Kuchnia bardzo smaczna. Może nawet zbyt smaczna. Już zdążyłem po kilku dniach dorzucić cztery kilogramy do swej normalnej wagi. Chłopcy się ruszają i nie tyją, a ja jem tyle co oni i od razu są efekty! Dlatego myślę, że kuchnia Rekordu jest za dobra...

- Ceni Pan jednak bardziej warunki panujące w ośrodku czy bliskość gór?

- Bardziej cenię warunki. Owszem klimat górski jest ważny, ale dziś już nie biega się tak po górach jak za moich piłkarskich czasów. Wtedy biegaliśmy niesamowicie dużo. Teraz jednak do sportu wkroczyła nauka. Okazuje się, że to samo co przy pomocy biegów po górach można robić w innej formie z lepszymi efektami. Jestem zwolennikiem doskonalenia wytrzymałości, wydolności tlenowej poprzez kontakt z piłką. Nasza młodzież ma i tak za mało kontaktu z piłką. Róbmy więc tak, żeby piłka stale była przy nodze. Co z tego, że będziemy niezwykle szybko biegać bez piłki. Gdy trzeba będzie pobiec z piłką, to pojawią się spore trudności.

- Rozumiem, że po takim zgrupowaniu, a zwłaszcza po takiej kuchni liczy Pan na awans do ekstraklasy?

- Niestety nie. Trzeba bowiem realnie patrzeć na naszą sytuację w tabeli. Sandecja zajmuje 11 miejsce w I lidze ze stratą 14 punktów do lidera, a do końca rozgrywek zostało tylko 14 meczów. Na awans zatem nie patrzmy. Spójrzmy raczej do tyłu, gdyż mamy tylko trzy punkty przewagi nad grupą spadkową. Po części ta sytuacja spowodowała, że teraz ja jestem trenerem Sandecji i będę chciał ustabilizować formę zespołu, żebyśmy poszli troszeczkę do góry.

- Był Pan już jednak wcześniej szkoleniowcem Sandecji i to z poważnymi sukcesami...

- Tak. Dwa i pół roku temu wywalczyliśmy awans do I ligi! Chyba dlatego zwrócono się ponownie do mnie, abym objął ten zespół, bo chyba dobrą opinię o sobie w Nowym Sączu zostawiłem.

- Był jeden awans, to będzie i drugi!

- Tak - chciałoby się tego. Po cichu liczę i wychodzi mi co trzy lata jakiś awans... Może więc rzeczywiście uda się po raz kolejny. Na razie jednak patrzmy na wszystko spokojnie. Stabilizujmy drużynę i formę zespołu. Uważam, że Sandecja ma mocny zespół na dzień dzisiejszy. Coś złego zdarzyło się na początku i na końcu sezonu, ale w fazie środkowej trener Mariusz Kuras miał aż 10 meczów bez porażki. Być może wyczerpała się pewna formuła drużyny. Nie ukrywam, że dlatego zmieniliśmy część zespołu. W drużynie pojawiło się 10-11 nowych twarzy.

- Mówił Pan o konieczności stałego kontaktu zawodników z piłką na zajęciach. Czy brak tego stałego kontaktu od najmłodszych lat to główny powód, że Polacy nie grają w piłkę tak jak barcelończycy?

- FC Barcelona to zupełnie inny świat, nieosiągalny nawet dla Europy! To geniusz trenerski, ale przede wszystkim zawodniczy i latami budowana szkoła, sposób i styl gry - specyficzny, inny. Zupełny kosmos. Tym niemniej szkolenie piłkarzy w Polsce i na Zachodzie to rzeczywiście duża różnica. Aby uzyskać stosowne uprawnienia szkoleniowe UEFA, trenerzy muszą odbyć staże w zachodnich klubach. Ja wybrałem jeden z najuboższych klubów hiszpańskich Osasuna Pampeluna, którego działalność w dużej mierze opiera się na szkoleniu własnych piłkarzy. Różnica w porównaniu z naszymi klubami jest straszna.

- Na czym ona polega?

- Po pierwsze totalna selekcja w całej Nawarze. Absolutnie wszyscy najlepsi z prowincji grają w Pampelunie. Od siódmego roku życia ćwiczą w grupach 10- czy 12-osobowych. W każdej jest dwóch dobrze opłacanych trenerów. Od 10 roku życia dochodzi do nich jeszcze trener przygotowania fizycznego. Od małego piłkarze są przygotowywani do sposobu i stylu gry pierwszej drużyny seniorów. Jeśli więc zawodnik wejdzie do pierwszego zespołu, wszystko będzie wykonywał automatycznie. Jest ogromna presja na szkolenie „pod atakiem”. Ćwiczenia wykonywane są w sytuacji agresywnego ataku na zawodnika posiadającego piłkę. W Polsce raczej nie zwraca się na to uwagi. Tam natomiast kładzie się nacisk na zdecydowany kontakt z przeciwnikiem. Gdy więc Xavi przyjmuje piłkę z trzema przeciwnikami na plecach, wychodzi z takiej walki zwycięsko. W klubie istnieje pełna współpraca między wszystkimi trenerami - od najmłodszych grup po najstarsze. Nie wspomnę już o możliwościach i warunkach pracy czy klimacie, który sprawia, że szkolenie z piłką na trawie trwa przez cały rok. U nas praktycznie selekcji nie ma. Kto przyjdzie, to jest. Szkolenie obejmuje grupę zawodników z niewielkiego obszaru, a nie najzdolniejszych z całego regionu. W Niemczech istnieje sieć szkół piłkarskich, z których jedna obejmuje teren w promieniu 25 kilometrów. Wszystko pod egidą tamtejszego związku piłki nożnej, który opłaca trenerów. Nie ucieknie im żaden utalentowany piłkarz. Stąd jednego roku w Niemczech ujawnia się talent Samiego Khediry, następnego Mesuta Özila i wielu jeszcze innych na poziomie światowym. My się cieszymy, że pojawił się Robert Lewandowski, a Niemcy mają kilkunastu takich młodych zawodników, którzy grają podobnie. Na tym polega różnica!

Rozmawiał Jan Picheta

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby Twój komentarz pojawił się od razu,
w przeciwnym wypadku będzie wymagał moderacji

Kod antysapmowy
Odśwież