Wyszukiwarka



Strona główna » Wywiady

O Rekordzie w hali, na murawie, w szkole

Mijający 2011 rok podsumowujemy z prezesem Rekordu w każdym jego wcieleniu – Januszem Szymurą.

 

 

Z perspektywy całego 2011 roku, był to kolejny krok wprzód „rekordowej „młodzieży. Wszak rozpoczęło się już styczniu br. od brązowego medalu futsalowych mistrzostw Polski do lat 14-stu.

- Janusz Szymura: - Tak. Faktycznie zacząć od brązowego medalu MMP to dobry start.

Nie można też nie odnotować pierwszego w historii Klubu startu trzech drużyn w Ligach Śląskich.

J.Sz.: - Tu warta podkreślenia jest ogromna praca szkoleniowców tych grup, a w szczególności Piotra Kusia prowadzącego zespół juniorów młodszych. To ekipa, która na przestrzeni lat musiała zostać bardzo mocno przemodelowana, a i tak osiągnęła dobry wynik sportowy w rundzie jesiennej. Równie pozytywny efekt dała praca z grupą juniorów starszych tandemu trenerskiego: Wojciech Gumola – Jarosław Krzystolik, który jest jednocześnie zastępcą ds. sportowych naszej SMS. Nawet w początkowo słabszych meczach, i tak było co oglądać w wykonaniu tych chłopaków, a rezultaty przyszły z czasem. Obie wymienione grupy miały już wcześniej styczność z rówieśnikami ze Śląska, ale tak dobrych wyników dotąd nie osiągały. Dzięki dobrym rezultatom także w Ligach Okręgowych mamy niemal pewność zachowania dotychczasowego statusu w sezonie 2012/2013. Nie bez przyczyny za najbardziej utalentowaną grupę uchodzi w Rekordzie zespół złożony z graczy urodzonych w 1998 roku, a występujący w Śląskiej Lidze Trampkarzy. Docierają do mnie pewne sygnały, że ten potencjał i talent chłopaków bywa nie do końca wykorzystany, wkładana praca nie ma odzwierciedlenia w tabeli. Mam nadzieję, że to wszystko przez zimę zostanie uporządkowane i już w rundzie wiosennej pójdzie ku lepszemu.

Pozostańmy jeszcze przez chwilę przy futbolu. Czy nie ma Pan wrażenia, że po poprzednim sezonie oraz rundzie jesiennej do czwarto ligowych piłkarzy przylgnęła łatka „wiecznie drugich”?

J.Sz.: - Można tak to ująć, ale już w perspektywy poprzedniej jesieni i trzeciej wówczas pozycji, nie sposób nie zauważyć pewnego progresu. Idąc tym tropem powinniśmy mierzyć wreszcie w najwyższą lokatę. Oceniając nasz zespół powiem, że prezentuje się na boisku nad wyraz dobrze, ale też sądzę, iż mało kogo to dziwi, patrząc na wielokrotnie wypominany nam potencjał kadrowy. Ogólnie rzecz ujmując – przyjemnie ogląda się mecze z udziałem Rekordu. Nie brakuje fajnych elementów stricte piłkarskich i cieszących oko kibica. Pewnie niewielu może to ocenić, bo też niezbyt wielu kibiców odwiedza obiekt w Cygańskim Lesie w trakcie naszych meczów, ale już potyczki wyjazdowe bywają atrakcją dla miejscowych fanów. Chłopcy naprawdę dobrze potrafią operować piłką i jak ktoś kiedyś żartobliwie to ujął: jeśli jeszcze zaczną grać „na gole”, a nie wrażenie artystyczne, to będzie super! To co jest naszą piętą achillesową, to mecze o derbowym charakterze. Ostatnio już nawet powiedziałem, że przechodzący trudne momenty MRKS Czechowice-Dziedzice, może mieć kłopot ze skompletowaniem wyjściowego składu, a i tak Rekord nie będzie faworytem takiej konfrontacji. Mówiąc o pierwszym w tabeli LKS-ie Czaniec, to należą się słowa uznania dla tej ekipy oraz chwała dla trenera Marcina Biskupa i jego podopiecznych, a bez względu na rozstrzygnięcie w kwestii pierwszego miejsce w lidze mogę powiedzieć, że i tak wszystko zostanie w rodzinie. Tak się składa, że Nasz trener – Mirosław Szymura jest ojcem chrzestnym dziecka Marcina Biskupa, stąd zasadne stwierdzenie o Rodzinie, choć liczę na akcent w stronę Rekordu (śmiech).

Takie samo drugie miejsce zajmują futsalowcy w Ekstraklasie, ale jego smak jest ciut inny, a o do końca ligi nawet dłuższy dystans, niż na tzw. dużym boisku.

J. Sz.: - Jesteśmy dopiero po jednej z trzech części rozgrywek więc na daleko idące wnioski jest zbyt wcześnie. Na pewno nie udało się utrzymać równej formy przez cały czas trwania pierwszej rundy. Natomiast nigdy tylu punktów w jednej rundzie w dotychczasowej historii klubu nie zdobyliśmy, i że zacytuje trenera Andreę Bucciola – czasami „graliśmy fantastycznie”. Sam również  cieszę się ze zdobyczy punktowych i stylu gry. Może poza ostatnim meczem z Gwiazdą, który rozgrywaliśmy w nietypowym, piątkowym terminie nasza hala tętniła życiem i słychać w niej było doping, było dla kogo grać! Przy tej okazji myślę, że wielu naszych zawodników realizuje się sportowo. Są w takim wieku piłkarskim, że rodzi się pytanie: jak nie teraz, to kiedy?! Rywalizacja szykuje się bardzo ostra i o spełnienie marzeń będzie piekielnie trudno. Spójrzmy – jest bardzo mocna Wisła Kraków, która straciła tylko jeden punkt i dobrze, że akurat z Rekordem. Jest Gatta, która zapowiada wzmocnienie Marcinem Stanisławskim. Z tymi drużynami w pierwszej rundzie nie wygraliśmy, a są jeszcze rewanże i faza play-off. Wszystko przed nami.

Przejdźmy od spraw klubowych do sezonu w wydaniu naszej reprezentacji futsalowej. Rozpoczęło się od „klapy” w bielskim, lutowym turnieju kwalifikacyjnym do Mistrzostw Europy, a zakończyło identycznie w eliminacjach do światowego czempionatu przed kilku dniami. Nie jawi się to dobrze.

J.Sz.: - O tym mówią wyniki. Mamy ogromny problem, aby zdobyć kwalifikacje w rozgrywkach rangi międzynarodowej i nie wiem czy w tej sytuacji i nie powinniśmy ubiegać się o przyznanie organizacji np. finałowej części mistrzostw Starego Kontynentu?. Wtedy nie mielibyśmy problemu i gralibyśmy w finałach…..

Już tak na serio to jest  szereg powodów takiego stanu rzeczy. Podstawowym jest zbyt wąskie grono zawodników na poziomie reprezentacyjnym, którzy byliby dostępni dla selekcjonera kadry, bez względu kto by nim nie był. To wymaga wielu zmian strukturalnych. Pierwszą z nich udało się już przeprowadzić. Prowadzenie rozgrywek Ekstraklasy przejęła spółka i pierwsze efekty są już widoczne. Ale trwałe zmiany powinny  dotyczyć także np. rozgrywek młodzieżowych, I i II lig, a nawet zmagań regionalnych i środowiskowych. Poniekąd sami sobie narzucamy  zbyt rygorystyczne obostrzenia regulaminowe. Trzeba skończyć wreszcie z restrykcyjnością w naszym futsalu na pewnych etapach. Tego doświadczamy niemal co roku przy okazji  Młodzieżowych Mistrzostw Polski w różnych kategoriach. To wszystko ogranicza rozwój futsalu, gubimy mnóstwo talentów. Zamiast zachęcać do gry w hali – pod byle pretekstem wręcz odstraszamy. Przecież tak wielu ludzi na co dzień grywa w piłkę pod dachem. Boleję również nad tym, że nie uczestniczą w rozgrywkach młodzieżowe drużyny „z dużego boiska”. Im więcej ludzi będzie grać w futsal, tym lepiej będzie w przyszłości, bo już w  Ekstraklasie wygląda to nieźle.

A jak po nieco ponad roku funkcjonowania ocenia Pan działalność spółki Futsalekstraklasa?

Oceniam pozytywnie i z ostrożnym optymizmem spoglądam w przyszłość. Coraz więcej ludzi docenia fakt, że posiadanie reprezentacji własnego gremium, na którą ma się wpływ jest naszym wspólnym dobrem. Przed paru dniami mieliśmy posiedzenie Rady Nadzorczej, której przewodniczę, z Prezesem Zarządu spółki .  Co cieszy najbardziej, to fakt, iż w całości było ono poświęcone sprawom merytorycznym, nie zmarnowaliśmy ani minuty czasu. Bez wchodzenia w detale, ale mogę powiedzieć, że nie poruszaliśmy żadnych kwestii wewnętrznych , bo nie było takiej potrzeby. Cała problematyka skupiła się m.in. na uatrakcyjnieniu rozgrywek. Wiele uwagi poświęcono transmisjom w stacji Orange Sport, co jest dobrym symptomem, ale też bez przesadnego fetyszyzowania. Niedawno czytałem artykuł, z którego wynika, że mamy w tej chwili blisko 200 polskojęzycznych programów telewizyjnych.  Już od dawna nie jest tak, że dostępne są tylko trzy lub cztery kanały.

Mając to na względzie dzisiaj przyjmujemy za sukces naszą obecność w telewizji, ale w nieodległej przyszłości trzeba to traktować jako naturalną rzeczywistość.

Konkurencji nie brak więc siłą rzeczy i produkt telewizyjny musi mieć odpowiednią jakość tzn. właściwie przygotowane hale, oprawy przedmeczowe. Nie zapominamy o tym, że przed nami po raz pierwszy faza play-off, stąd do rozstrzygnięcia pozostaje dobór obustronnie korzystnych terminów oraz do uzgodnienia kwestie regulaminowe i finansowe. Tu novum stanowi partycypacja klubów w koszcie produkcji transmisji telewizyjnej, ale w zamian za udział w podziale ewentualnych zysków z ekspozycji logotopytów sponsorskich na tzw. video-bandach. Prace zarządu pod prezesurą Szymona Czeczki i przy wsparciu Anny Bryły w zakresie wizerunkowo-marketingowym Rada Nadzorcza i ja osobiście oceniamy pozytywnie.

Nie da się ukryć, że 2011 rok dla Rekordu minął pod znakiem inwestycji – budowy Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Mury pną się do góry w błyskawicznym tempie, kiedy zatem otwarcie placówki?

J.Sz.: - Dzięki łagodnej zimie, wybraniu rzetelnego wykonawcy – Bielskiego Przedsiębiorstwa Budownictwa Przemysłowego oraz pod fachowym nadzorem jednego z moich najbliższych współpracowników – Tadeusza Pagieły, efekty są widoczne gołym okiem. Budynek już na ten moment osiągnął swoją docelową wysokość. Można powiedzieć, iż jest spora nadzieja na to, aby nowy rok szkolny 2012/2013 rozpocząć już w nowym obiekcie. Publicznie mówię to po raz pierwszy i nie chciałbym tego odwoływać. Ze wszystkich moich działań związanych ze sportem akurat to pochłania najwięcej energii. Przecież to nasza inwestycja na lata, na przyszłość, a która – tego jestem pewien – nam się opłaci!

Z czystym sumieniem – co nie powiodło się w mijającym roku?

J.Sz.: - Po raz pierwszy zabrakło nas w finałach Młodzieżowych Mistrzostw Polski w futsalu do lat 20-stu. Do awansu brakło nam ledwie jednego gola. Mam nadzieję, że powetujemy sobie to niepowodzenie w zmaganiach 18-latków i młodszych. Drugoligowa drużyna dziewcząt też nie dała powodów do zachwytów. Kilka meczów przyszło im rozegrać w zdekompletowanym składzie, co skutkowało porażkami w lidze. Powoli ekipa odbudowuje się i nadal jest naszą nadzieją na przyszłość.

Życzenia na 2012 rok?

J.Sz.: - Każdemu kto jest związany w jakikolwiek sposób ze sportem należy życzyć zawsze i przede wszystkim Świąt w gronie rodzinnym. Bo takich dni i weekendów w roku jest niezwykle mało. Cieszmy się więc z tego. Z doznań wynikających ze sportu życzyłbym, aby dały się one przełożyć na życie rodzinne i zawodowe. Nawet jeśli przegraliśmy jeden mecz. Również nie wygramy kolejnego, to wreszcie przyjdzie taki dzień, w którym sięgniemy po zwycięstwo i zapanuje radość. Niech nas chwilowe niepowodzenia nie zrażają.

Rozmawiał: Tadeusz Paluch

Komentarze

BB 2012-01-02 11:39
Działaczom Rekordu, zostało jeszcze jedno takie wieksze zadanie. Remont obiektu sportowego, a dokładniej modernizcja trubuny ewentualnie ingerencja w otoczenie stadionu, jeszcze jest trochę dziko, wiadomo było wiele ważniejszych i pilniejszych wydatków oraz inwestycji. Oczywiście mam nadzieję, ze do inwestycji przyłaczą sie miasto, totalizator sportowy, ewnetualnie wykorzystanie środków z UE, z drugiej jednak strony, środki z UE się kończą i czekanie na kolejną transze z założeniem że wniosek zyska akceptacje i będzie dofinansowanie, echh, życze żeby w końcu kolejny obiekt sportowy w BB, był na miarę możliwosci klubu i ewentualnej klasy rozgrywkowej. Nic wiecej, życzę udanego 2012 roku!

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby Twój komentarz pojawił się od razu,
w przeciwnym wypadku będzie wymagał moderacji

Kod antysapmowy
Odśwież