Wyszukiwarka



Strona główna » Wywiady

Gwarek Beskidów

Rozmowa z prezesem Rekordu Januszem Szymurą

– W miniony piątek 14 października został poświęcony kamień węgielny pod budynkiem Szkoły Mistrzostwa Sportowego Rekordu. Czego Pan się spodziewa po oddaniu do użytku młodzieży nowego budynku szkolnego?

– W biznesie mówi się, że trzeba się czymś wyróżniać. Jeżeli robi się wszystko tak jak inni, można konkurować tylko ceną. Jeśli BTS Rekord chce się czymś wyróżniać, to właśnie systemem szkolenia. Innymi słowy – z Rekordem ma się kojarzyć szkolenie młodych zawodników. Dlatego chcemy być takim Gwarkiem Beskidów. Kilka dni temu nasz zespół występujący w Śląskiej Lidze Juniorów po emocjonującym meczu pokonał uznaną firmę w piłkarstwie młodzieżowym – Gwarek Zabrze 3:2. Gwarkowi Zabrze nie przeszkadza, że ma za miedzą tak możnego potentata jak wielokrotny mistrz Polski Górnik Zabrze. Osobiście nie widzę konfliktu interesów z tak możnym potentatem jak nasz ekstraklasowy sąsiad TS Podbeskidzie. Chcemy, aby szkoła dobrze wychowywała młode pokolenia, aby systematycznie pojawiały się w klubie nowe generacje odpowiednio wyszkolonych piłkarzy i aby nie trzeba było ponosić wielkich kosztów na transfery. Mówiąc metaforycznie, wierzę, że dzięki szkole nasi wychowankowie będą mieć biało-zielone serca. Zostaną uczuciowo związani z klubem. Wynika to może także z mej filozofii życiowej. Ja bardzo rzadko zwalniam z firmy jakiegoś pracownika albo ktoś się z firmy zwalnia sam. Wraz z moimi pracownikami jesteśmy skazani z natury na długoletnią współpracę. Z takiej też perspektywy patrzymy na procesy piłkarskie. Wychowanie i przygotowanie młodzieży do gry na wysokim poziomie to jest długi proces. Jeżeli więc ktoś pyta, po co jest ta szkoła, to w skrócie można powiedzieć, że po to, aby stawiać w pozytywnym świetle i wzmacniać markę Rekordu, i tę sportową, i tę informatyczną.

– Dodałbym do tego jeszcze walor praktyczny działalności naszego klubu. Odpowiednia baza i organizacja szkolenia w Rekordzie powstrzyma inne możne kluby przed „wyrywaniem” naszych zawodników, tak jak to zrobiła Łódzka SMS z 13-letnim Damianem Dudałą.

– Przykłady Damiana Dudały czy ostatnio Michała Czernka dowodzą, że bez Szkoły Mistrzostwa Sportowego Rekordu mielibyśmy świetne szkolenie najzdolniejszych piłkarsko zawodników, które kończyłoby się na szóstej klasie podstawówki. Później ci chłopcy – a przynajmniej część z nich – opuszczaliby nas i na pewno nie bylibyśmy z tego powodu zachwyceni. W ten sposób nie moglibyśmy się wyróżnić w szkoleniu sportowym dzieci i młodzieży.

– Prowadzenie takiej szkoły nie gwarantuje jednak, że klub będzie miał automatycznie stały coroczny dopływ wychowanków do pierwszej drużyny seniorów. Przykład TS Podbeskidzie świadczy, że wychowankom jest bardzo trudno dostać się do pierwszej drużyny klubu, gdy seniorzy grają na najwyższym poziomie. W kadrze ekstraklasowej zespołu Podbeskidzia są tylko „starsi” wychowankowie SMS Wojciecha Boreckiego (Tomasz Górkiewicz, Piotr Koman, Mariusz Sacha), którą notabene przejął Rekord... Czy nie ma takiego niebezpieczeństwa w przypadku szkoły Rekordu, że wychowankowie nie będą zasilać systematycznie drużyny ekstraklasy futsalu lub ekipy seniorów IV czy – mam nadzieję – niebawem III ligi na dużym boisku?

– Nie wyobrażam sobie tego, że będziemy mieli jakiś „rozjazd” między szkołą a ekipą seniorów – zwłaszcza z dużego boiska. Jeśli drużyna grałaby w zbyt wysokiej klasie, dla młodych ludzi ze szkoły byłby to ogromny przeskok i nikt z wychowanków nie mógłby do niej trafić, to wniosek byłby taki, że drużyna seniorów powinna grać niżej... Nasze aktualne aspiracje są jednak takie, że sięgają IV lub w przyszłości III ligi. Cieszyć nas będzie to, jeśli wychowankowie szkoły będą stale zasilali jej szeregi, a najlepsi opuszczą ją i będą grali gdzieś wyżej. W ekstraklasie dużej piłki każdy mecz ma znaczenie, bo gra się o duże pieniądze i dlatego mało jest trenerów pokroju Arsena Wengera, którzy stawiają na młodych, 18-letnich zawodników, wiedząc, że po latach dopiero w pełni rozkwitnie talent Cesca Fabregasa czy ostatnio Wojciecha Szczęsnego.

– W przypadku Rekordu trudniej wychowankom dostać się do drużyny ekstraklasy futsalu niż do czwartoligowej ekipy na dużym boisku. Wynika to z tego, iż również podopieczni Andrei Bucciola walczą o wyższe stawki, niż zawodnicy Mirosława Szymury?

– Zapewne tak, ale gra wychowanków Rekordu w pierwszej drużynie futsalu jest przecież możliwa. Wychowankowie tworzą trzon kadry, a niektórzy grali bądź grają nadal w reprezentacji Polski seniorów! Nie wiem, czy inne kluby futsalowe mogą się tym poszczycić... Dość wspomnieć Piotra Bubca czy Piotra Szymurę. Wychowankami futsalowymi Rekordu są Paweł Budniak, Witold Zając czy Wojciech Łysoń, który ostatnio zdobył swego pierwszego gola w reprezentacji kraju. Wychowankowie klubu Sebastian Palarczyk i Jacek Włoch grają w reprezentacji młodzieżowej i ambitnie walczą o miejsce w pierwszym składzie Rekordu. Jest nim także Łukasz Mentel, który jako jedyny spośród naszych ekstraklasowych wychowanków nie doczekał się gry w reprezentacji Polski, a więc wszystko jeszcze przed nim. Najbardziej klasycznym przykładem jest oczywiście Piotr Bubec, którego po raz pierwszy zobaczyłem na treningu naszej drużyny jako 16-letniego chłopaka w 1998 roku, kiedy zaczęliśmy w klubie szkolenie młodzieży! Może teraz, gdy walczymy o coraz wyższe cele w ekstraklasie futsalu, jest  trudniej wywalczyć miejsce w składzie stabilnej drużyny. Mamy jednak kilku wychowanków, którzy próbują to czynić. Michał Marek już ponad dwa lata temu grał w pierwszym składzie seniorów w futsalu. Wybrał jednak dużą piłkę i obecnie jako 18-latek jest podstawowym zawodnikiem czwartoligowców Rekordu. Jest kilku innych zawodników, którzy niebawem będą w stanie zastąpić starszych kolegów. Myślę o Michale Hyżym czy Szymonie Szymańskim. Trener reprezentacji Vlastimil Bartoszek przyglądał się ostatnio Jakubowi Sojce i był jego postawą zbudowany. Mówił, że posiada typowe predyspozycje do gry w hali. Świetnie na parkiecie radzi sobie również Mateusz Gaudyn. Mamy sporo utalentowanej młodzieży, która pójdzie prawdopodobnie w stronę dużego boiska. Obecnie mamy najsilniejszą drużynę futsalu w naszej historii, co jednak nie znaczy, że osiągniemy automatycznie jakiś spektakularny sukces. Będą po raz pierwszy play-offy i od trzech meczów zależeć będą końcowe wyniki, a nie tylko od dwudziestu kilku – jak to się dzieje w normalnych rozgrywkach ligowych.

– Mogą pojawić się kontuzje, żółte i czerwone kartki...

– Sędzia czasem jedną decyzją może kogoś wykluczyć z gry na dwa mecze. Wtedy niekoniecznie zespół, który w ciągu całego sezonu jest najlepszy, zwycięży w ostatnich spotkaniach o mistrzostwo Polski. Trafi się słabszy miesiąc lub nawet tydzień, który zniweczy dotychczasowe osiągnięcia. Można przegrać z przeciwnikiem, z którym w innym okresie sezonu by się nie przegrało...

– Trzeba mieć szeroką kadrę, a taką przecież rekordziści dysponują.

– Owszem i dlatego jestem bardzo niezadowolony, że nie udało się nam wypożyczyć Sebastiana Palarczyka i Jacka Włocha do GKS Tychy lub do jakiegoś zespołu pierwszej czy nawet drugiej ligi. W tej chwili jest im bardzo trudno wejść do dziesiątki meczowej, ale w drugiej rundzie rozgrywek i play-offach, gdy pojawią się kartki lub – odpukać w niemalowane – kontuzje, będą na pewno bardzo przydatni. Dlatego niedobrze się stało, iż nie będą rozgrywali pełnych spotkań przez kilka miesięcy.

Rozmawiał Jan Picheta

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby Twój komentarz pojawił się od razu,
w przeciwnym wypadku będzie wymagał moderacji

Kod antysapmowy
Odśwież