Wyszukiwarka



Strona główna » Obiekty sportowe

Echa Beskidy Futsal Cup 2011

Tu znajdziecie przedruk komentarzy portali internetowych po trzeciej edycji bielskiego turnieju.

Podium Rekordu i kapitalny finał

Trzecia edycja turnieju Beskidy Futsal Cup dobiegła końca. W decydującym spotkaniu kibice obejrzeli futsal na najwyższym światowym poziomie z udziałem dwóch ukraińskich drużyn. Powody do radości mieli i gospodarze imprezy.

Po etapie grupowych zmagań zespoły przystąpiły do batalii o poszczególne lokaty. Spore emocje wzbudził mecz o podium z udziałem Rekordu. Bielszczanie w rywalizacji z Marwitem Toruń szybko objęli prowadzenie 2:0. Przeciwnicy zdołali podnieść się, ale ostatnie słowo należało do miejscowych, którzy przypieczętowali trzecią lokatę w turnieju.
A w finale naprzeciw siebie stanęły ekipy Uraganu Iwano-Frankowsk i Energii Lwów – mistrz i wicemistrz Ukrainy. Po fascynującym, toczonym w nadzwyczajnym tempie spotkaniu triumfowali lwowianie 5:2. Było to godne zwieńczenie turnieju. Puchary i medale zespołom wręczył prezydent miasta Jacek Krywult w towarzystwie prezesa BTS Rekord Janusza Szymury.

Żródło: beskidsport.pl

Energia - Uragan 5-2. Ukraiński futsal wygrał z... brazylijskim

W stojącym na bardzo wysokim poziomie finale Beskidy Futsal Cup, wicemistrzowie Ukrainy - Energia Lwów, pokonali mistrza tego kraju - Uragana Iwano-Frankowsk. Ostatni gol padł na 0,3 sekundy przed końcem...

Obie drużyny w poprzednim sezonie stoczyły niezwykle zaciętą rywalizację o mistrzostwo Ukrainy. Ostatecznie, po pięciu finałowych meczach, Uragan okazał się wówczas lepszy. Nic więc dziwnego, że ten przedsezonowy rewanż, swego rodzaju "Superpuchar Ukrainy", wzbudził w zawodnikach obu drużyn niesamowitą wolę walki. A to przyniosło niesamowite emocje.
To był mecz towarzyski? Tylko z nazwy. Niesamowite tempo, fantastyczne sztuczki techniczne, dużo fauli i... błędów. Tak, pomyłki na tak wysokim poziomie też się zdarzają i tylko dodają uroku. Kiksy zdarzyły się obu drużynom po jednym razie i w obu przypadkach zostały bezlitośnie wykorzystane przez przeciwników. Najpierw gracze Uragana pokazali, że dobry pomysł na rozegranie stałego fragmentu gry to już prawie gol. Sergao idealnie podał do Petro Szoturmy, a ten z bardzo ostrego kąta, sprytnie i leciutko strzelił do bramki. Stało się to tak szybko, że wysunięty Władysław Łysenko, bramkarz Energii, nie zdążył nawet wrócić na linię...
Chwilę później jednak mistrzowie Ukrainy na własne życzenie stracili prowadzenie. Jewgen Waljenko nie trafił w piłkę we własnym polu karnym, co bezlitosnym wolejem wykorzystał Sergiej Czeporniuk.
Zawodnicy z Iwano-Frankowska zagrali dziś słabszy mecz niż w poprzednich dniach. W dużej mierze jest to pewnie spowodowane zdecydowanie wyższą klasą rywala. Z drugiej zaś, być może po zespole Uragana widać już zmęczenie bardzo ciężkim obozem przygotowawczym, który Ukraińcy odbywają obecnie na obiektach Rekordu.
Triumf Energii Lwów jest więc nie tylko rewanżem za przegrany finał mistrzostw Ukrainy, ale też triumfem ukraińskiego futsalu nad... brazylijskim. Zespół z Lwowa składa się bowiem z rodzimych graczy i opiera się na świetnym wybieganiu i zespołowości. Natomiast Brazylijczycy, jak to oni - w tym samym stopniu co wynik, liczą się również dla nich indywidualne popisy...
Zmartwiony musiał więc być Jacek Krywult, obecny na trybunach prezydent Bielska-Białej, który objął turniej honorowym patronatem. Nie dość, że miejscowy Rekord nie dotarł do finału, to w decydującej rozgrywce przegrała drużyna z miasta, w którym się urodził. Nie można bowiem zapominać, że Krywult przyszedł na świat w Stanisławowie, który dziś nosi nazwę właśnie Iwano-Frankowsk..

Autor: Michał Trela (sportslaski.pl)

Rekord wygrywa na zakończenie

W niedzielę zakończyła się trzecia edycja turnieju Beskidy Futsal Cup. Najlepszą drużyną całej imprezy okazała się ekipa Energii Lwów, która w finale pokonała Uragan Iwano-Frankowsk. Zespół bielskiego Rekordu uplasował się na trzeciej lokacie.

W pojedynku o trzecie miejsce "biało-zieloni" zmierzyli się z zawodnikami Marwitu Toruń. Bielszczanie do przerwy prowadzili różnicą dwóch bramek i wszystko wskazywało na to, iż to zespół Andrea Bucciola uplasuje się na najniższym stopniu podium. Po zmianie stron do głosu zaczęli dochodzić goście, jednak kolejne dwa trafienia futsalowców Rekordu rozwiały wszelkie wątpliwości i to brązowi medaliści mistrzostw Polski mogli cieszyć się z trzeciego miejsca w całym turnieju.

Żródło: sportowebeskidy.pl

 

Energia Lwów najlepsza!

Energia, Uragan i Rekord – tak wygląda podium w międzynarodowym turnieju Beskidy Futsal Cup 2011, który od czwartku do niedzieli rozgrywany był w hali w Cygańskim Lesie.

Niedzielne popołudnie na hali bielskiego Rekordu rozpoczęło się meczem o V miejsce, w którym zmierzyły się ekipy Clearexu Chorzów i Makroteamu Zilina. Lepsi w tej konfrontacji okazali się chorzowianie, którzy do przerwy prowadzili 1:0, a po ostatnim gwizdku 3:1.

Trzecie miejsce dla Rekordu

Drugim meczem dnia był pojedynek o trzecie miejsce między Rekordem Bielsko-Biała i Marwitem Toruń. W dziesiątej minucie gry na tablicy wyników nadal widniał bezbramkowy remis, ale właśnie w tej minucie świetną akcją popisał się Piotr Bubec, który ograł dwóch rywali i skierował piłkę do bramki. Na półtorej minuty przed końcem pierwszej połowy prowadzenie bielszczan podwyższył Łukasz Mentel. Drugą połowę z większym animuszem rozpoczęli torunianie, ale akcję Mykoły Morozowa i Daniela Krawczyka nie przyniosły skutku bramkowego aż do dwudziestej dziewiątej minuty meczu. Właśnie wtedy Marwit wyszedł z szybką kontrą, którą strzałem do pustej bramki wykończył Krawczyk. W trzydziestej piątej minucie spotkania zespół z Torunia miał już na swoim koncie pięć przewinień, co oznaczało, że każdy następny faul będzie skutkował przedłużonym rzutem karnym dla Rekordu. Minutę później po kolejnym faulu, przedłużony rzut karny wykorzystał Mentel. Upływający nieubłaganie czas spowodował, że Marwit zdecydował się na wycofanie bramkarza i zastąpienie go piątym zawodnikiem w polu. Szyki torunianom pokrzyżował jednak... własny zawodnik – Igor Sobalczyk, który otrzymał czerwoną kartkę. Przewagę jednego zawodnika w polu Rekord wykorzystał w ostatniej minucie, a bramkę zdobył Tomasz Dura. Na dwie sekundy przed końcem Marwitowi udało się zdobyć drugą bramkę, ale na odrobienie strat było już za późno. Zwycięstwo 4:2 dało gospodarzom trzecie miejsce w turnieju. – Cieszy trzecie miejsce, ale również nasza gra, bo przecież w turnieju nie przegraliśmy spotkania. Dwa lata temu ulegliśmy Energii Lwów aż 1:9, teraz zremisowaliśmy, więc widać, jaki zrobiliśmy postęp przez te dwa lata – mówił kapitan Rekordu Piotr Szymura.

Kosmiczny futsal w finale

Finałowy mecz turnieju Beskidy Futsal Cup 2011 był wewnątrz ukraińską rywalizacją Mistrza (Uragan) i wicemistrza (Energia) naszych wschodnich sąsiadów. Tempo gry obu ekip było zawrotne, a kibice zgromadzeni w hali Rekordu podziwiali kosmiczny futsal i co chwila oklaskami  kwitowali akcje zarówno Energii, jak i Uragana. W piątej minucie spotkania na prowadzenie wyszli futsalowcy Energii dzięki sprytnemu lobowi nad bramkarzem Dmytro Bondarą. Minutę później mogło być już 2:0, ale lwowianie nie wykorzystali sytuacji dwóch na jednego. Trzeba przyznać, że w tej sytuacji perfekcyjnie w bramce Uragana spisał się Roman Koltok. Sześć minut przed przerwą było już 1:1, a akcję Carlinhosa wykończył Walentyn Cwielich. Odpowiedź Energii była natychmiastowa: Sergij Kowal podwyższył na 2:1. W drugiej połowie znów mieliśmy sytuację cios za cios. Na bramkę Uragana strzeloną przez Petro Szoturmę odpowiedział Sergij Czeporniuk. Na trzy minuty przed końcem spotkania ręką w polu karnym zagrał Mucado, a skutecznym egzekutorem rzutu karnego okazał się Jewgen Rogaczow. Na kilka sekund przed końcem Energia strzeliła piątą bramkę i wygrała mecz 5:2 i okazała się najlepszą ekipą w bielskich zawodach. Dla graczy z Lwowa jest to drugi triumf w trzyletniej historii bielskiego turnieju.

Autor: Maurycy Marek (super-nowa.pl.)

Gracz Rekordu: W naszej lidze nie ma takich zespołów jak Uragan i Energia

Rekordowi Bielsko-Biała nie udało się obronić tytułu w Beskidy Futsal Cup, ale bielszczanie mogą być zadowoleni z formy prezentowanej na miesiąc przed ligą, bowiem nie przegrali ani jednego meczu.

- Bardzo nas cieszy, że zremisowaliśmy z Energią Lwów, która okazała się zwycięzcą turnieju. To dobrze o nas świadczy. Do finału nie weszliśmy, bo z Żyliną wygraliśmy tylko trzema bramkami, a żeby myśleć o pierwszym miejscu trzeba było wygrać chyba... dwudziestoma. Turniej był bardzo dobry. A granie z takimi ukraińskimi zespołami na pewno dużo daje - przyznaje Wojciech Łysoń, zawodnik drużyny z Cygańskiego Lasu.

W zespole Rekordu kibicom pokazano już kilka zmian, jakie zaszły w kadrze latem. Na parkiecie nie ujrzeliśmy już Piotra Pawełka ani Macieja Rozmusa, rezerwowego bramkarza. Zwłaszcza strata tego pierwszego może się wydawać bolesna. - Piotrek skończył karierę, a on słynął z tego, że zawsze w każdym meczu dawał nam taką waleczność. Ale przyszli za to nowi - Jan Janovsky, Damian Wojtas - więc nie jesteśmy słabsi. A rewolucji też u nas nie było - mówi Łysoń.

Bielszczanie, po zajęciu trzeciego miejsca, zapowiadali, że chcą w kolejnym sezonie powalczyć o coś więcej, lub choćby zmniejszyć dystans do Akademii Futsal Pniewy i Wisły Kraków. Skoro z mocnymi ukraińskimi zespołami poszło tak dobrze, to teraz powinno był tylko... łatwiej. - Nie do końca. Wprawdzie nie ma w naszej lidze takich drużyn jak Energia czy Uragan Iwano-Frankowsk, ale turniej to tylko turniej. A liga to granie przez cały sezon. To coś zupełnie innego - kończy Wojciech Łysoń.

Autor: Michał Trela (sportslaski.pl)

Fotogalerie: #1, #2

 


więcej zdjęć w galerii
foto. Paweł Mruczek

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby Twój komentarz pojawił się od razu,
w przeciwnym wypadku będzie wymagał moderacji

Kod antysapmowy
Odśwież