poniedziałek, 29 sierpnia 2011 13:39
Przebieg sobotniego meczu „rekordzistów” z Czarnymi-Góralem dowiódł, iż także w futbolu obowiązuje zasada „Suma szczęścia i jego braku musi wyjść na zero”.
Po trudnym boju bielszczanie zdobyli upragnione trzy punkty, ale ów zysk okupili stratą na wiele tygodni Dawida Ogrockiego, który opuścił plac gry ze złamaną reką. – I właśnie Dawidowi dedykujemy to zwycięstwo – rozpoczyna pomeczowy komentarz Tomasz Duleba, szkoleniowiec futbolistów Rekordu. – Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i gry! A sam mecz – fajnie, że zakończył się naszym zwycięstwem i wszystko dobrze poukładało się. Wyszliśmy z nastawieniem agresywnej postawy i z chęcią gry tzw. wysokim pressingiem. Chcieliśmy możliwie najszybciej zdobyć gola wiedząc o tym, że żywczanie to młody i ambitny zespół. Wiedzieliśmy, że dobrze prezentuje się w ofensywie, a nieco gorzej w obronie. Te założenia sprawdziły się. Nawet udało nam się szybko trafić do bramki rywala, ale do teraz nie rozumiem decyzji arbitra, który gola nie uznał. Gola prawidłowo zdobył Bartek Woźniak, a tymczasem arbiter odgwizdał rzekomo symulowany faul przez Andrzeja Maślorza. Ta sytuacja spowodowała dużą nerwowość w naszych poczynaniach. Brakowało spokoju w wykończeniu akcji. Na drugą część spotkania wyszliśmy założyliśmy sobie, że musimy być konsekwentni i cierpliwi. Opłaciło się! W 71. minucie do bramki gości trafił Andrzej Maślorz, po dograniu Bartka Woźniaka, a całą akcję zainicjował Szymek Łacek. Cel został zrealizowany. Bardzo cieszymy się z wygranej, na której bardzo nam zależało. Szkoda tylko, że dłuższy czas straciliśmy Dawida Ogrockiego – kończy trener „biało-zielonych”.
Sam D. Ogrocki błyskawicznie trafił do Szpitala Wojewódzkiego, gdzie już w niedzielne popołudnie pod okiem dra Jacka Wilczyńskiego przeprowadzona została operacja zespolenia złamanej (z przemieszczeniem) kości przedramienia lewej ręki oraz nastawienia zwichniętego nadgarstka. Do feralnego zdarzenia doszło w 60. minucie, w której przy próbie dośrodkowania wślizgiem gracz Czarnych-Górala nieszczęśliwie upadł z impetem na D. Ogrockiego. – Sama operacja trwała około dwóch godzin i przyznam, że nie pamiętam drogi z sali operacyjnej do szpitalnego pokoju – mówi przebywający już w domu Dawid. – Był ból, chciało mi się spać, ale generalnie było OK. Teraz pozostaje już tylko czas na leczenie. Przez 3-4 tygodnie będę na usztywnionej od wewnątrz ręce nosił gips. Zalecenie jest takie, aby jak najmniej chodzić i jak najwięcej odpoczywać. A przy okazji chciałbym bardzo podziękować panu Witkowi Kaczmarczykowi i Jego żonie za pomoc i wsparcie – dodaje popularny „Ogro”. Do podziękowań dołączają się zawodnicy, szkoleniowcy i działacze Rekordu.
TP
« poprzednia | następna » |
---|
Komentarze
A co do Boruca - zgoda, niepodobna zliczyć ile nam Boruc wybronił,ale pamiętam też Bratysławę i Belfast i parę innych farfocli,które chwały mu nie przynoszą bynajmniej. Na dwoje babka wróżyła.