Rekord B-B – Clearex Chorzów 2:1 (0:0)

niedziela, 27 listopada 2011 18:41

Drukuj

W klasyku rozgrywek futsalowej Ekstraklasy bielszczanie mierzą się z Cleareksem.

Rekord Bielsko-Biała – Clearex Chorzów 2:1 (0:0)

Rekord: Brzenk – Szymura, Włoch, Janovsky, Polašek; Wojtas, Machura, Budniak, Dura; Łysoń, Mentel

1:0 Polasek (28 min.)

1:1 Adamczyk (32 min.)

2:1 Szymura (33 min.)

Już po meczu można wyrazić zdziwienie tak niską lokatą chorzowian w tabeli wobec całkiem przyzwoitej postawy boiskowej. Jak na wspomniany ligowy klasyk potyczka w Cygańskim Lesie miała twardy, męski charakter. Nie brakowało spięć nie tylko na pograniczu faul, ale i niezgodnych z przepisami również. Przydarzyło się także kilka utarczek słownych. Nie stało się jednak nic takiego, co wykraczałoby poza ramy typowej rywalizacji o punkty drużyn świadomych swoich celów. Jak to się zwykło określać – więcej z gry mieli gospodarze. Na przeszkodzie w zdobyciu choćby jednego gola stawały źle nastawione celowniki bielszczan lub świetnie dysponowany w bramce Paweł Pstrusiński. Kilka wyśmienitych interwencji wprawiło młodego golkipera Cleareksu w zbytnią pewność siebie, co przypłacił błędami w drugiej części. Natomiast chorzowianie nieco rzadziej nacierali na bramkę Krystiana Brzenka, ale kilka z akcji nosiło w sobie zalążek gola. Tu prym wiódł b. aktywny Artur Popławski. W tej fazie historycznym momentem okazał się powrót na boisko po kilkuletniej przerwie Krzysztofa Kuchciaka. Popularny „Kenny” mógł nawet zostać bohaterem pierwszej połowy. Na dwie minuty przed końcem pierwszej części nie zdołał pokonać z przedłużonego rzutu karnego K. Brzenka. Roszady w składzie dokonane po przerwie przez szkoleniowca Rekordu niespecjalnie wpłynęły na zmianę obrazu wydarzeń na parkiecie hali przy Startowej. „Rekordziści” częściej operowali piłką, a przyjezdni przechodzili błyskawicznie z defensywy do kontrataków. Brzemiennym w skutkach okazał się pierwszy z błędów P. Pstrusińskiego, który przy próbie wybicia piłki sprzed własnej świątyni” z bramkowym efektem nastrzelił Radka Polaška. Po objęciu prowadzenia „biało-zieloni” przyjęli postawę wyczekującą, choć np. po uderzeniu R. Polaska i rykoszecie piłka odbiła się od poprzeczki. Na różne sposoby zdobycia gola próbowali m.in. Tomasz Dura, Jan Janovsky i Wojciech Łysoń. Bielska publiczność liczyła na rychłe podwyższenie rezultatu, a tymczasem trzeba było przyjąć na głowy „lodowaty prysznic”. Wystarczyła jedna pomyłka we własnej strefie obronnej Damiana Wojtasa i uderzeniem z bliska do wyrównania doprowadził Rafał Adamczyk. Na szczęście gospodarze szybko wzięli się w garść. Spora w tym zasługa kapitana Rekordu – Piotra Szymury, który uciekł spod presji z własnej połowy, ruszył prawą stroną i zaskakująco uderzył spod linii bocznej. Tyleż przy tym golu zasługi P. Szymury, co kiepskiej postawy golkipera chorzowian, który pozwolił piłce wpaść w tzw. krótki róg bramki. Reakcją trenera Tadeusza Wolnego było desygnowanie do gry Tomasza Ulfika, tyle że wskutek kontuzji pobyt na parkiecie doświadczonego golkipera Cleareksu nie trwał zbyt długo. Końcowe fragmenty, to gra przyjezdnych z tzw. lotnym bramkarzem (Daniel Wojtyna), ale też goście nie mieli jakiegoś szczególnego pomysłu na rozegranie akcji w tym wariancie. Szyki obronne bielszczan okazały się zbyt szczelne. Poza tym gracze w polu czuli się pewnie mając za plecami będącego w dobrej dyspozycji K. Brzenka.

TP