Wyszukiwarka



Strona główna » Futsal Ekstraklasa

Jeszcze nie czas na przymiarki

Uwaga, otwiera nowe okno. PDFDrukujEmail

Batalia Rekordu z Wisłą, mecz otwarcia sezonu 2011/2012 w hali przy ulicy Startowej nie przyniósł rozstrzygnięcia, za to emocji dostarczył tak wiele, że pamiętany jest do dziś.

Jeszcze przed startem premierowej rundy nie brakowało "ochów" i "achów" nad personalnymi możliwościami krakowian. Dokonane transfery zasadnie kazały widzieć zespół spod znaku "Białej Gwiazdy" w roli głównego pretendenta do pozycji lidera, a nawet przyszłego czempiona. Pierwsze 25 minut spotkania w Cygańskim Lesie w całej rozciągłości potwierdziło tę opinię. Po wspomnianym okresie przyjezdni prowadzili już 5:1 i już tylko nieliczni mogli wierzyć w szansę na odwrócenie losów potyczki. Na szczęście w tym gronie pozostali gracze Rekordu. Ich desperacki zryw w ostatnim kwadransie pozwolił na jednopunktową zdobycz, remis 5:5 i ...coś jeszcze. Bielszczanie, choć potem nie zawsze potrafili udokumentować to na boisku, nabrali znacznej pewności w swoich poczynaniach. Nie każdy wynik z pierwszej rundy sezonu 2011/2012 będzie dla "biało-zielonych" powodem do dumy i chwały, ale w żadnym innym spotkaniu nie zetknęli się z taką presją ze strony rywala. I podołali jej! Może zabrzmi to banalnie, ale takie boje naprawdę hartują. Równie pomni tej lekcji "wiślacy" później uniknęli już podobnych błędów, aczkolwiek byli bardzo bliscy utraty punktów konfrontacjach z Red Devils Chojnice, Gattą Zduńska Wola i TPH Polkowice.

Zatem obie ekipy wyciągnęły słuszne dla siebie wnioski z wrześniowego starcia. To pokazała tabela Ekstraklasy przed końcem 2011 roku. Ta jednak może, a nawet na pewno ulegnie zmianie w obliczu nadchodzącej rundy rewanżowej. Wprawdzie bohaterowie piątkowego spektaklu - Wisła Krakbet i Rekord - nie dokonały żadnych roszad w swoich składach, a pod Wawelem i Cygańskim Lesie postawiono na stabilizację. Ale już trzecia w rankingu Gatta wzmocniła się m.in. Marcinem Stanisławskim z Akademii FC Pniewy. Klub mistrza kraju opuścił także Filip Mójta, co może drużynie z Wielkopolski znacznie utrudnić obronę miejsca "na tronie". W ostatniej chwili w Pniewach sięgnięto po posiłki z Półwyspu Iberyjskiego. Jeszcze bardziej dotkliwych strat personalnych na rzecz konkurencji z Tychów i Chorzowa doznał FC Siemianowice Śląskie. Do zmiany doszło na ławce trenerskiej w Chojnicach. Na konsolidację postawiono w Toruniu i w Rudzie Śląskiej. Bez trudu można więc założyć, że druga część rozgrywek nie będzie nudniejsza, niż ich pierwsza odsłona. A przecież przed rewanżami oraz w kontekście rozgrywek toczonych wg formuły play-off i play-out nic nie jest jeszcze przesądzone. Jeszcze nikt, nawet polkowickie  TPH, nie powinien się jeszcze z ligą żegnać, ani tym bardziej nikt może mierzyć się przed lustrem z mistrzowską koroną na skroni. Rzecz raczej w tym kto najmniej "boleśnie"  przejdzie przez drugi etap i możliwie w pełni sił przystąpi do finałowej fazy.

 

TP

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby Twój komentarz pojawił się od razu,
w przeciwnym wypadku będzie wymagał moderacji

Kod antysapmowy
Odśwież