sobota, 26 listopada 2011 15:21
Przyzwoicie i obiecująco, tak trzeba ocenić rundę jesienną młodych „rekordzistów”.
Na detale przyjdzie czas w opiniach szkoleniowców poszczególnych grup w nieodległym czasie, stąd poniższy tekst ma charakter bardziej ogólny. Już na wstępie nie da się nie zauważyć postępu ekip z Cygańskiego Lasu występujących w Ligach Śląskich. Pod wodzą trenera Wojciecha Gumoli znaczącego postępu dokonała grupa juniorów i można tylko „gdybać” nad falstartem do rundy jesiennej, bo wówczas dziewiątą lokatę śmiało można byłoby zamienić na wyższą. Po pięciu minimalnych porażkach na otwarcie sezonu młodzi „rekordziści” mocno wzięli się w garść i zaliczyli całkiem udany finisz. Tego obrazu w żadnym stopniu nie zaciera sromotna porażka 0:8 na finał w Chorzowie. Tytaniczną, wręcz kolosalną pracę wykonali juniorzy młodsi, a zwłaszcza ich szkoleniowiec – Piotr Kuś. Trzeba pamiętać, iż w tym przypadku mowa o grupie, która jeszcze 2-3 lata wstecz była niemal w rozsypce. Ten zespół zasłużył chyba na miano najbardziej bezkompromisowej „kapeli” w Cygańskim Lesie. Siedem zwycięstw, tyleż przegranych i tylko jeden remis, to mówi samo za siebie. Postępując wg zasady „wszystko albo nic” osiągnęli siódmą pozycję. Na identycznym miejscu ukończyli rundę jesienną absolutni debiutanci – reprezentanci Śląskiej Ligi Trampkarzy. To dobry rezultat 13-latków, ale znając potencjał zespołu Mariusza Gąsiorka ich-piłkarzy możliwości sięgają jeszcze odrobinę wyżej. Jest na to cały okres zimowych przygotowań, aby ów potencjał z ekipy pełnej utalentowanych graczy wykrzesać.
Tyle o rywalizacji na Śląsku, a w najbliższym nam regionie? Tu wyniki układają się już w sposób bardziej sinusoidalny. Z kompletem 13-stu zwycięstw przewodzą w Lidze Okręgowej „A” juniorzy starsi. Czy trzeba zatem szczególnych recenzji dla zawodników Jarosława Krzystolika, skoro przewaga nad najbliższym rywalem wynosi dwanaście punktów?! Uogólniając, w całej, szerokiej kadrze piłkarzy z roczników 1993 i 1994 dzieje się dobrze. Za to piekielnie twardy bój toczy się na szczeblu BOZPN w gronie juniorów młodszych. Tu o prymat rywalizują, aż trzy zespoły: Podbeskidzie, czechowicka Trójka i właśnie Rekord, a różnice pomiędzy konkurentami są minimalne. Gra o zwycięstwo potoczy się zapewne więc do czerwca przyszłego roku. Warto jednak podkreślić, że „rekordziści” są w praktyce drużyną w nieustannej przebudowie ze względu na fakt, iż największe siły absorbuje team ŚLJM. Niemniej, dotychczasowy rezultat zawodników debiutującego na ławce trenerskiej Jakuba Budzicha należy uznać za dobry. Także dla Krzysztofa Dybczyńskiego jest to pierwszy sezon w roli szkoleniowca „rekordowych” młodzików, podobnie dla jego zawodników – 14 latków, którzy dotąd występowali wsparci graczami z innych roczników. Czwarta pozycja może nie zaspokaja aspiracji i ambicji, ale w przypadku tej grupy czas pracuje na jej korzyść i spodziewać się można raczej postępu, niż regresu w tabeli, a zwłaszcza w organizacji gry. Nie chcielibyśmy „zagłaskać” młodzików młodszych Rekordu, ale stanowią klasę samą w sobie. No bo jak inaczej podsumować takie oto wyniki grupy trenera Krzysztofa Kani: 12 spotkań ligowych, 12 zwycięstw i bilans bramkowy 130:5 (!). To dobrze rokuje na wiosnę, to daje spore nadzieje na przyszłość. Wcale nie gorzej poczynają sobie występujące na razie wyłącznie w turniejach towarzyskich grupy żaków (trener Bartosz Woźniak) i żaczków (trener Jan Picheta). W ich przypadku jest jeszcze o wiele zbyt wcześnie, aby wdawać się w detaliczne podejście do poszczególnych wyników, ale zapewniamy – jest co najmniej dobrze.
Jakby na to nie spojrzeć gra idzie o szerszą perspektywę. Rezultaty to jedno, miejsca w tabelach to dwa, ale to z myślą o zdecydowanej większości opisywanej młodzieży powstaje budynek szkolny przy ul. Startowej. Mając budynek Szkoły Mistrzostwa Sportowego na tzw. podorędziu można śmiało snuć plany o dalszym progresie, który i tak jest już od lat dostrzegalny, a przez pryzmat osiąganych wyników wręcz namacalny.
TP
| « poprzednia | następna » |
|---|