piątek, 09 grudnia 2011 20:05
To był już ostatni mecz bielszczan w tym roku o ligowe punkty.
Rekord Bielsko-Biała - Gwiazda Ruda Śląska 5:3 (2:0)
Rekord: Zając - Szymura, Łysoń, Janovsky, Mentel; Machura, Palarczyk, Budniak, Bubec; Wojtas, Dura
1:0 Mentel (8 min.)
2:0 Szymura (13 min., głową)
2:1 Piasecki (22 min.)
3:1 Janovsky (32 min.)
3:2 Piasecki (34 min.)
4:2 Dura (37 min.)
4:3 Słonina (40 min.)
5:3 Budniak (40 min.)
Tak jak po pierwszej połowie znacznie lepsze wrażenie pozostawili gospodarze, tak po końcowej syrenie o sporym niedosycie mogli mówić rudzianie. Pierwszych dwadzieścia minut minęło pod znakiem bezdyskusyjnej przewagi bielszczan, a to że kibice obejrzeli tylko dwa gole było w równym stopniu efektem b. dobrej gry w bramce Gwiazdy Rafała Krzyśki, co nieskuteczności miejscowych. Strzegącego bielskiej bramki Witolda Zająca z rzadka próbował zaskakiwać jedynie Michał Słonina. Natomiast bielszczanie wręcz ścigali się w marnowaniu dogodnych okazji. Przy dwóch golach z pierwszej części spore zasługi trzeba przypisać Janowi Janovsky’emu. Wpierw idealnie i w tempo dograł w pole karne do nadbiegającego Łukasza Mentla. Później po jego mocnym uderzeniu piłkę sparował R. Krzyśka z czego dobijając ją głową skrzętnie skorzystał Piotr Szymura. Podobnie jak przed tygodniem w Siemianowicach Śląskich dwubramkowe prowadzenie wyraźnie uśpiło czujność „rekordzistów”. Już na wstępie drugiej połowy piłkę zgubił przed własną bramką „Honza” Janovsky, a Ariel Piasecki dopełnił jedynie formalności. W sobie tylko wiadomy sposób nie potrafili doprowadzić do wyrównania M. Słonina i Jacek Hewlik. Ich szanse zwykło oceniać się jako tzw. stuprocentowe. Za to wybornie za utratę gola zrehabilitował się J. Janovsky, który kompletnie zaskoczył R. Krzyśkę płaskim strzałem z dystansu w środek bramki. Już po chwili prowadzenie „biało-zielonych” mogło być okazalsze, ale uderzenie z przedłużonego rzutu karnego Pawła Machury obronił grający trener Gwiazdy. Szybko i srodze się to zemściło, bowiem po rajdzie Dawida Hajnca z bliska gola kontaktowego znów zaliczył A. Piasecki. Kto wie czy newralgiczną w meczu nie okazała się 37. minuta? Wśród odważnie nacierających rudzian w słupek przymierzył J. Hewlik. Bielszczanie ruszyli z natychmiastową kontrą i po asyście P. Szymury do siatki trafił T. Dura. Od tego momentu rolę tzw. lotnego bramkarza u gości przejął M. Słonina. Zanim trafił do bielskiej bramki na 3:4, wcześniej drugie już tego wieczoru uderzenie z 10-ciu metrów P. Machury obronił Michał Widuch. I od tego momentu na parkiecie hali przy Startowej działo się tak wiele, że emocjami można byłoby obdzielić jeszcze niejedno spotkanie. Po ostrym strzale z kąta M. Słoniny i rykoszecie jednego z obrońców przyjezdni ponownie zredukowali straty do jednego gola (wspomniany gol na 3:4). Chwilę później ten sam zawodnik trafia w słupek. Emocje zaczynają brać górę nad zdrowym rozsądkiem, stąd żółte kartki dla Pawła Budniaka i Pawła Martyna. Ten drugi na 3 sekundy przed końcem spotkania obejrzał kolejne „żółtko” za uporczywe, niezgodne z przepisami blokowanie wznowienia gry z autu przez bielszczan. W chwilę po tym wydarzenie rywali „dobił” P. Budniak, a wydarzyło się to dokładnie na pół sekundy przed końcem meczu. Meczu, który potwierdził, iż zdobywane ostatnio przez rudzian punkty w Ekstraklasie absolutnie nie były dziełem przypadku oraz to, że mający kłopoty z własną koncentracją bielszczanie z utęsknieniem czekali końca, skądinąd udanej dla nich, rundy.
TP
| « poprzednia | następna » |
|---|
w przeciwnym wypadku będzie wymagał moderacji